SEBASTIAN BURY

Nieznana jest data, w której urodził się Sebastian Bury, zwany również Sobkiem Burym. Nie do końca wiadomo również czy pochodził on z Milówki czy z Rajczy, czy też może z Kamesznicy. Ale wiadomo na pewno, że zginął na szubienicy w 1630 roku powieszony na haku za żebro na rynku w Żywcu.

Pierwsze informacje o Burym pochodzą z lipca 1624 r. z zeznań schwytanego Mateusza Szczotki, który wspomina o nim przy okazji relacji napadu na dwór w Marcówce koło Suchej Beskidzkiej. Kolejne napady, w których udział brał Bury, to obrabowanie kupców jadących przez Przełęcz Kocierską oraz napad na Słowaków powracających z jarmarku w Bielsku. Rok później schwytano zbójnika Jana Cebulę, który na torturach nie tylko przyznał się do zbójeckiego procederu, ale podał także nazwiska swoich kolegów i miejsca kryjówek, co pozwoliło na schwytanie wielu ludzi Jerzego Drahorza z Czadcy, u którego boku zbójował wówczas Bury. Niewykluczone, że właśnie po rozpadzie kompani Drahorza, Sebastian Bury został samodzielnym harnasiem. Jego zbójecka kompania, w sile około 25 – 30 ludzi, miała skład międzynarodowy, a zbójowali z nim Polacy, Słowacy, Czesi i Węgrzy. Głównym doradcą Burego był Dziurdzi, który pochodził z Węgier. Zbójecka banda zorganizowana była na wzór wojskowy i posiadała nawet własną chorągiew z muzykantami. Kompania Burego grasowała na Żywiecczyźnie, na Kisucach w okolicach Czadcy i na Orawie przez długi okres czasu siejąc spory postrach na tym terenie. O Burym mówiono, że to zbójnik pełen fantazji, sprytu i energii, ale i okrutny. Uwielbiał biesiadować, nosić się bogato i nie stronił od kobiet. Legendy głoszą, że w dzień odpustu w Milówce Bury przedefilował paradnie z chorągwią na czele swojej bandy. Jego kariera zbójnicka została przerwana niespodziewanie w Milówce 2 sierpnia 1630 r., co dokładnie opisuje, żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku, wójt żywiecki Andrzej Komoniecki w swoim „Dziejopisie Żywieckim”. Tego dnia po serii udanych napadów w okolicach podżywieckich Trzebini i Juszczyny kompania Burego ze swoją chorągwią zawitała do Milówki. Zbójnicy weszli do chaty Szymona Szczotki, gdzie wystawnie ucztowali z jadłem i winem. Ktoś dostarczył wiadomość o tym do Żywca do ówczesnego starosty żywieckiego Krzysztofa Czarnieckiego. Ten dość szybko zebrał 150 mieszczan i na ich czele wyruszył do Milówki, aby schwytać harnasia Burego. Uzbrojeni w strzelby mieszczanie otoczyli zbójników w chacie. Części z nich udało się przedrzeć do szopy i tam bronić. Mieszczanie podpalili szopę, z której zbójnicy i Bury musieli uciekać. W ten sposób mieszczanom udało się złapać Burego wraz z innymi siedmioma zbójnikami. Tylko dwóm udało się zbiec. Starosta obawiając się, że może dojść do próby odbicia nakazał szybko zbudować tratwę i przywiązać do niej Burego wraz z pozostałymi schwytanymi zbójnikami. Wszystkich ich spławiono rzeką Sołą do Żywca. Tam Bury stanął przed sądem. Podczas przesłuchiwania był torturowany poprzez wyciąganie kończyn ze stawów i podpalanie boków smołą. Ostatecznie sąd skazał go na śmierć przez powieszenie na haku na miejskim rynku. Na miejsce egzekucji Bury był ciągnięty, bo po torturach nie był w stanie iść o własnych siłach. Moment egzekucji również szczegółowo opisuje wójt Andrzej Komoniecki. Bury mimo świadomości, że zaraz dobiegnie końca jego żywot, wcale nie tracił dobrego humoru. Tuż przed powieszeniem na haku zapytano go o ostatnie życzenie. Ten powiedział: „Kciołbyk, cobyście mnie wszyscy panowie ślakcice, wszyscy sędziowie wszyscy wojacy, wszyscy miscuchy, ty kacie i wy wszyscy głuptocy coście się zgruchali dziwaj na zbójnickom śmierć – cobyście mnie wszyscy kielo wos haw jes – w goły zadek pocałowali – a wartko…” Życzenia nie spełniono, a kat przystąpił do wieszania na haku. Wtedy zbójnik zawołał: „Wio Bury do góry!”. Gdy już wisiał i patrzył jak kat toporem ćwiartował jego kompanów powiedział głośno do niego: „Narąbałeś teraz mięsa, jedzże go”. Aby nie było dalszych ekscesów obecni przy egzekucji kapłani kazali katu, aby dobił Burego strzelając do niego.

Wiele legend o Sebastianie Burym mówi, że wraz ze swoją bandą miał skarby pełne złota i przeróżnych kosztowności, które zostały zakopane w okolicach Żywca, Milówki, Przełęczy Kocierskiej, a także w pobliżu szczytów Muńcoła, Prusowa, Skrzycznego, a nawet i Szyndzielni. Ale ponoć największe skarby znajdują się w okolicach Przełęczy Bory Orawskie koło Złatnej. Postać Sebastiana Burego pojawiła się w 2009 r. na specjalnie „wybitych” funtach zbójnickich, które były lokalnymi pieniędzmi w ramach tak zwanej Beskidzkiej „5” i obowiązywały do marca 2010 r. w gminach Wisła, Ustroń, Szczyrk, Brenna i Istebna.

opracował: Paweł Szczotka