HISTORIA ZBÓJNICTWA

Przypuszczalnie zbójnicy pojawili się na tych terenach w XVI
wieku za sprawą pasterzy wołoskich, którzy uciekali w góry,
gdy zmuszano ich do stałego osiedlenia oraz płacenia czynszów
i innych posług na rzecz ziemskich właścicieli. Podczas
napadów zbójnicy zabierali najchętniej pieniądze,
kosztowności, odzież i żywność. W tradycji ludowej powstało
wiele legend i pieśni, gdzie nieraz przesadnie sławi się
zbójników. Wiele jest też legend o ich skarbach zakopanych na
beskidzkich szczytach.
ŻYWIECCZYZNA
Pierwsza wzmianka o zbójnikach pochodzi z 1529 r. od Jana z
Pilzna, który w swoim dziele „O różnych rzeczach i gadaniach
nowych w Sarmacji” pisze o „opryszkach pod Żywcem”. Kolejne
informacje z 1593 r. wspominają o bandzie Szymona
Czanieckiego, a nieco później o Jędrysie z Milówki, zwanym
Milowem. Zbójnictwo na tych ziemiach rozkwitło w XVII i XVIII
wieku. Sporo informacji o tym zawarł wójt żywiecki Andrzej
Komoniecki w „Dziejopisie Żywieckim”. Na początku XVII wieku
głośno było o bandzie Janka Tomsalika napadającej na kupców w
okolicach Węgierskiej Górki. Ale najsłynniejszy był Sebastian
Bury, zwany też Sobkiem Burym, który pochodził z Milówki albo
Rajczy lub Kamesznicy, a działał przypuszczalnie w latach 1624
– 1630. Po schwytaniu Burego w 1630 r. powieszono go za żebro
na haku w Żywcu. Przez wiele lat okolicą trząsł ród
Klimczaków. Jan Klimczak i jego banda w 1656 r. przyczyniła

się do ocalenia Żywca i okolic podczas potopu szwedzkiego.
Docenił to król Polski Jan Kazimierz, który wybaczył mu
zbójeckie występki. Kilkadziesiąt lat później strach po
okolicy siał Wojciech Klimczak, którego ujęto w 1695 r.
podczas napadu na dwór w Rajsku i powieszono go za żebro na
rynku w Oświęcimiu. W 1697 r., po napadzie w Łodygowicach,
złapano w Mikuszowicach Mateusza Klimczaka z Lipowej, którego
stracono w Krakowie. Kilka lat wcześniej sławny był Martyn
Portasz, zwany Dzigosikiem, pochodzący z Bystrzycy na
Słowacji. Grasował na Słowacji, Morawach i Śląsku, a po 1680
r. pojawił się na Żywiecczyźnie rabując głównie dwory i
folwarki szlacheckie. 16 lipca 1688 r. napadł wraz z bandą na
folwark w Węgierskiej Górce i porwał urzędnika Marcina Jaszka,
którego uwięził w karczmie w Rajczy. Żona urzędnika zapłaciła
360 dukatów i 470 talarów okupu, ale mimo to zbójnicy go
zabili. W pogoni za nimi wyruszył oddział wojska. Co prawda
nie ujęto ich, ale za pomoc zbójnikom uwięziono i stracono
kochankę Portasza Reginę i jej ojca Tomasza Dudka z Milówki.
Wkrótce Portasz zawędrował do Milówki, do matki Reginy. Ta
mszcząc się za śmierć córki powiadomiła chłopów, że jest u
niej Portasz. Ci go złapali, a 10 stycznia 1689 r. skazano go
na śmierć. Na górze Grojec w Żywcu kat zdarł z niego dwa pasy
skóry na plecach, obciął mu ręce i powiesił na haku. Z kolei
Tomasz Masny z Szarego zasłynął z udanej napaści na kilka
domów w Żywcu w 1695 r. Ale wkrótce go złapano i 3 lutego 1696
r. nabito na pal. Wiele legend i pieśni powstało o Jerzym

Fiedorze Proćpaku, zwanym też Kroćpokiem, z Kamesznicy, który
napadał na kupców, dwory, karczmy i plebanie na Żywiecczyźnie,
Słowacji i Śląsku. Złapany dzięki zdradzie w 1795 r. został
stracony 26 stycznia 1796 r. wraz z 28 kompanami. Ta data
uważana jest za symboliczny koniec zbójnictwa na
Żywiecczyźnie. Chociaż w przekazach pojawia się też informacja
o okrutnym i bezwzględnym Cukrzyku, który na początku XIX
wieku miał rabować na Żywiecczyźnie, Kisucach i Orawie.
Wspomniany jest przy okazji skazania na dożywocie jego dwóch
kochanek Zofii Ciasnochy z Rycerki Górnej i Maryny z
Koszarzysk.
ŚLĄSK CIESZYŃSKI
Tu zbójnictwo rozkwitło w połowie XVII wieku, gdy tereny
przejęli Habsburgowie. Jednak pierwsze bandy pojawiły się
znacznie wcześniej, a wśród legend za pierwszego zbójnika
uważa się starego Zwączora. Ze wszystkich zbójników w tym
regionie najsłynniejszy był Ondráš Šebesta lub Fucziman, zwany
Ondraszkiem. Pochodził z Janowic koło Frydka-Mistka. Zginął 1
kwietnia 1715 r. z rąk swojego kompana Jerzego Juraszka,
którego skusiła nagroda 100 florenów za „głowę” Ondraszka.
Innym słynnym zbójnikiem był działający na początku XVIII
wieku Targolik z Łomnej (obecnie Dolní Lomná i Horní Lomná
koło Jabłonkowa), o którym mówiono, że był straszny dla panów,
ale i niedobry dla swoich. Rabował, podpalał i mordował. Nigdy
nie został ujęty. Targolika zastrzelił grabarz Janek po
biesiadzie w karczmie, gdy razem przechodzili przez kładkę na

potoku. Przez kilka lat na Śląsku Cieszyńskim w jednej z band,
w przebraniu wołoskim, grasowała Dorota Kubień z Czadcy, która
zginęła podczas egzekucji w Cieszynie 19 czerwca 1676 r.
KISUCE Z ORAWĄ
Wśród słowackich zbójników najsłynniejszym był Juraj Janosik
(1688 – 1713) z Terchovej koło Żyliny. W latach 1711 – 1713
przewodził bandzie grasującej głównie po regionach Kisuce,
Orawa czy Liptów. Zginął powieszony na haku za żebro w mieście
Liptovský Mikuláš. Do zbójnictwa namówił go Tomasz Uhorczik
rabujący prawdopodobnie w latach 1702 – 1711 na Orawie,
Liptowie, Kisucach, Śląsku i Morawach. To on powierzył
dowodzenie bandą Janosikowi po swojej rezygnacji. Schwytany
wraz z Janosikiem zmarł 21 kwietnia 1713 r. po łamaniu kości
na kole. Jeszcze przed Janosikiem i Uhorczkiem sławny był
zbójnik Matej Klinovský z wioski Rabčíce w pobliżu Korbielowa.
Ze słowackich przekazów wynika, że w nocy z 26 na 27 grudnia
1655 r. w okolicach Rabčíc napadł na przejeżdżającego
potajemnie króla Polski Jana Kazimierza z orszakiem. Żołnierze
ochronili króla uciekając wraz z nim z miejsca napadu.
Zbójnicy zdobyli część wozów z kosztownościami, z których
większość przekazali Stefanowi Thőkőliemu, zarządcy Zamku
Orawskiego. Banda Mateja Klinovskiego grasowała przede
wszystkim na Orawie. Po schwytaniu i sądzie w 1659 r.
wypuszczono go wolno. Z wioski Rabčice pochodził też Matej
Tatarka (1801 – 1829), który grasował głównie na Orawie,

Liptowie i Spiszu. Po schwytaniu skazano go na łamanie kości
na kole, a na koniec ścięto mu głowę mieczem.

Opracował: Paweł Szczotka